Malta, Valletta. Chciałem ją odwiedzić, odkąd pewnego grudniowego popołudnia roku pańskiego 2010 wylądowałem w Ambasadzie Zakonu Kawalerów Maltańskich w Hawanie na Kubie. Ambasadzie, z której całkiem szybko musiałem uciekać ze względu na dość pokaźną liczbę sytuacji dość osobliwych… Kawalerowie nigdy mi tego nie wybaczyli. Nigdy nie wybaczają. Tym większy był mój popłoch, gdy zaraz po…
Kategoria: Dziennik z podróży
Nessebar, Sacz, Lutenica i Wino
Nessebar, stary Nessebar, od 1983 roku na światowej liście dziedzictwa kulturowego UNESCO. „Perła Morza Czarnego”, jak twierdzą niektórzy. Nie znam tych okolic, ale wierzę na słowo. Czy ma swój urok? – zdecydowanie. Musi mieć, skoro w tych starych murach możemy doszukać się pięciu okresów urbanizacji tej małej wysepki (dziś to stworzony ludzką ręką półwysep). Trakowie,…
Ocet balsamiczny z Modeny
Ostatni weekend wakacji. Jakie były? – chyba nie najgorsze. Tradycyjnie zawitałem na Półwysep Apeniński, gdzie tym razem zanurzyłem się w Toskanii, Umbrii, Marche i tradycyjnie w Piemoncie. Pierwszą jednak noc spędziłem w regionie Emilia-Romania, w nieznanej mi dotąd Modenie. Nieznanej oczywiście z własnonożnej eksploracji, bo kto nie słyszał nazwy Modena? Kto nie słyszał o occie…
Vercelli
Majaczące w oddali alpejskie szczyty. Nieskazitelny błękit nieba, upstrzony miękkimi jak poduszka obłokami. Idylliczna równina tak dziewiczo zielona, jak najpiękniejsze trawniki królewskich ogrodów. Tak zielona, że jedynym marzeniem jest położyć się na niej i zasnąć. Nigdy nie widziałem piękniejszej zieleni. Nigdy nie oddychałem równie czystym powietrzem. Nigdy nie piłem tak krystalicznej wody. Chciałem położyć się…
Pizza z Marche i nie tylko
Od białych żwirowych zatok z klifami wzdłuż Adriatyku, do miast na pochyłych wzgórzach. Le Marche to mało znany włoski skarb. Przemknąłem tędy rok temu, gdy pędziłem z Rawenny do Pescary. Widok niesamowitej linii brzegowej z piaszczystymi plażami, białymi skałami i urokliwymi nadmorskimi wioskami sprawił, że postanowiłem spędzić tu trochę czasu następnego lata. Do Pescary pędziłem…