Jameson whiskey

Jameson. Chyba najbardziej znana irlandzka whiskey na świecie. Dzisiaj Jameson należy do grupy Irish Distillers, i wytwarza się go w destylarni Midleton w mieście Cork. Popyt jest tak olbrzymi, że produkcja trwa 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. Ale zanim do tego doszło, przez 200 lat destylowano go w Dublinie.

Wszytko zaczęło się przy Bow Street, gdzie w 1780 roku niejaki John Jameson założył małą destylarnię. Mottem rodziny Jamesonów było „Sine Meru”, „Bez Strachu”, które do dzisiaj widnieje na butelce Jameson whiskey. Bez strachu żądał najlepszych składników, bez strachu stosował najlepsze dostępne procesy produkcji, i bez strachu nie starał się niczego przyspieszyć.

Jak produkowano whiskey Jameson? Chociaż produkcja i dojrzewanie zajmuje wiele lat, w rzeczywistości whiskey składa się tylko z trzech głównych składników: czystej irlandzkiej wody, słodu jęczmiennego i niesłodowanego jęczmienia. Jęczmień skupowało się już podczas żniw. Słód jęczmienny w destylarni Jamesona suszony był w zamkniętych piecach, co zapewniało niewędzony, gładki smak. W Szkocji wdmuchuje się torfowy dym przez słód, nadając szkockiej whisky dymny, torfowy posmak. Jameson był i jest inny. Tutaj stawia się na bardziej wyszukane walory smakowe. Zmielony i niesłodowany jęczmień mieliło się na grubą masę, zwaną przemiałem, i dodawało do niej gorącą wody (o temperaturze 63 stopnie Celsjusza). Służyło do tego ogromne naczynie, zwane „Mash Tun”. Całość mieszano dużymi grabiami, a skrobia z ziaren przekształcała się w fermentujące cukry. Po 4 godzinach zacierania grabie zostawały zatrzymane i pobierano słodką ciecz, zwaną „brzeczką”. Następnie dodawano płynne drożdże i rozpoczynała się fermentacja. Po 80 godzinach cały cukier zmieniał się w alkohol, chociaż nie było go aż tak dużo. Płyn, zwany na tym etapie „wash”, zawierał zaledwie 8% objętościowego alkoholu. Wtedy trafiał do Still House, czyli serca destylarni. Destylacja to sztuka oddzielania alkoholu od wody. Czyniło się to poprzez podgrzanie i skraplanie alkoholu w tradycyjnych, dużych, miedzianych alembikach. Warto zaznaczyć, że Jameson był (i jest) potrójnie destylowany, podczas gdy amerykański bourbon destyluje się zaledwie raz, a większość szkockiej whisky dwukrotnie. Każda destylacja zapewnia wyższą gładkość i jest to klucz do jakość Jamesona. Po destylacji alkohol rozlewano do dębowych beczek i przechowywało w ciemnych magazynach, gdzie dojrzewał. Beczki sprowadzano z Hiszpanii, Portugalii i Stanów Zjednoczonych, gdzie wcześniej dojrzewało w nich sherry, porto lub bourbon. To dodawało Jamesonowi charakterystycznego smaku, a tanina z drewna nadawała bogaty, złoty kolor (bez beczki whiskey jest przezroczysta). Przed butelkowaniem dojrzałą whiskey przelewano do ogromnej kadzi, gdzie pozostawała na kilka dni do zastygnięcia. Zmniejszano w ten sposób zawartość alkoholu do 40%. Potem whiskey trafiała do butelki, a na końcu do szklanki Irlandczyka. Wyśmienita równowaga przypraw, wanilii i sherry.

Dzisiaj przy Bow Street, w starej destylarni Jamesona mieści się muzeum. Sprzedam Wam dobrą radę. Warto na samym początku, gdy przewodnik prosi o zgłoszenie się trójki chętnych, podnieść rękę. Nikt nie wie o co chodzi, więc chętnych brakuje. A chodzi o to, że na końcu zwiedzania, owa trójka otrzyma 3 kieliszki do degustacji, W jednym kieliszku będzie whisky szkocka, w drugim amerykański bourbon, a w trzecim Jameson, Wystarczy wskazać, który trunek smakował nam najbardziej. Bez względu na wskazanie, każdy uczestnik otrzyma pamiątkowy dyplom oficjalnego testera Jamesona.


	

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *