Co wyróżnia prawdziwego dżentlemena? Prawdziwy dżentelmen przynosi kobiecie kwiaty, jest uprzejmy, nie przechwala się, nie zaciąga długów, nie uprawia hazardu, nie pije ponad miarę i dba o swój wygląd. Dba o detale, bo detale mają niebagatelne znaczenie, ale dba też – a może przede wszystkim – o ubiór jako całość. A gdzie najlepiej zadbać o ubiór? Jak to gdzie, na Savile Row w Londynie!
Wiele się zmieniło, odkąd w 1846 roku na Savile Row pojawił się Henry Poole, pierwszy prawdziwy krawiec. Wiele się zmieniło, jednak co najważniejsze, wiele pozostało takie samo. Interesy szły znakomicie aż do wybuchu I wojny światowej, która zmieniła podstawy świata jaki znano. Zniknęły niektóre monarchie, których członkowie stanowili naturalną klientelę krawców z Savile Row. Pojawili się wykreowani przez rodzący przemysł filmowy celebryci, którzy tradycyjnymi ubiorami zainteresowani nie byli. Wszystko zmieniło się w Walentynki 1969 roku, kiedy niejaki Tommy Nutter, do spółki z Edwardem Sextonem, otworzyli na Row swój sklep i ściągnęli na ulicę zupełnie nową klientelę. Ten szalony duet postanowił ubrać najsłynniejsze gwiazdy muzyki tamtych czasów, takie jak The Beatles czy The Rolling Stones. Przed 1969 rokiem garnitur z Savile Row postrzegany by jako coś starego i tradycyjnego aż do bólu. Jednak Tommy Nutter i Edward Sexton zaprojektowali i uszyli ubrania – przy użyciu tradycyjnych technik krawiectwa na miarę – , które wskoczyły na sam piedestał mody tamtych czasów. Wprowadzili także współczesny design sklepu, z dużymi frontowymi oknami, przez które klienci mogli zajrzeć do środka. Była to niespotykana na Savile Row innowacja.
Kojarzycie słynną okładkę Beatlesów do albumu „Abbey Road”? Tę, na której członkowie zespołu przechodzą na przejściu dla pieszych? Trzech z nich ma na sobie garnitury uszyte przez Tommy`ego Nuttera. Widzieliście zdjęcia ze ślubu Micka i Bianci Jagger? Stroje uszył im Tommy Nutter. Gdzie Beatelsi zagrali swój ostatni koncert w 1969 roku? Na dachu budynku przy Savile Row 3, a dwóch z nich miało na sobie kreacje stworzone przez Nuttera. Jednak to wszystko nie wystarczyło, żeby utrzymać krawieckie biznesy w rozkwicie. W latach 60. na Row i w pobliżu było setki krawców, jednak w latach 80. ich liczba zmalała do około pięćdziesięciu. Największym ciosem był wzrost popularności marek odzieży męskiej, takich jak Armani. Rozwój Armianiego i jemu podobnych doprowadził do rozwoju bardziej swobodnej mody dla mężczyzn i pojawienia się niestrukturalnych marynarek. Sprzedaż garniturów szytych na miarę znacznie spadła. Jednak na początku lat 90. na Row pojawił się bardziej modny typ krawców, swoisty nowy establishment branży. Ruszyli do boju, a czuwał nad nimi duch Tommy`ego Nuttera.
Obecne trendy w branży luksusowej odzieży sprzyjają modelowi biznesowemu stosowanemu przez krawców szyjących na miarę z Savile Row. Nastąpiła swoista zmiana paradygmatu i światowi giganci starają się spersonalizować ofertę dla klientów. Marki takie jak Gucci zaczęły pokazywać w swoich reklamach kunszt wykonania, czyli w pewnym sensie starały się stworzyć to, co krawcy z Saville Row robili od swojego zarania. Uszycie oryginalnego garnituru z Saville Row zajmuje co najmniej 50 godzin pracy! Klienci znów wrócili na Row, które przeżywa dzisiaj swój renesans. Wiele się zmieniło przez te wszystkie lata, jednak wiele pozostało takie samo. Henry Poole wciąż tu jest, legenda wciąż trwa.