Raz na jakiś czas w przestrzeni publicznej pojawiają się pewne słowa – klucze, które mają tłumaczyć to, co aktualnie dzieje się na świecie. Takie słowa – wytrychy, które wypowiadającym je mają dodawać prestiżu i powagi, a słuchaczy utwierdzić, że oto mówi się o czymś ważnym. I tak pewnego dnia do dyskursu weszła „geopolityka” na określenie stosunków międzynarodowych. Warto przypomnieć, że geopolityka jest tylko częścią składową stosunków międzynarodowych i nie do końca znaczy to, co wypowiadający je mają na myśli. Potem pojawiło się określenie „świat wielobiegunowy” ale jak wie każdy maturzysta, bieguny mogą być tylko dwa. Ostatnio furorę robi „koncert mocarstw” na określenie tego, co aktualnie dzieje się polityce globalnej. Często słyszymy, że mamy powrót do „koncertu mocarstw”, że to co robi Trump, Putin, Xi Jinping i inni, że rywalizacja między wielkimi graczami, to rzekomo „koncert mocarstw”. Warto zatem przypomnieć, czym koncert mocarstw naprawdę był.
Koncert mocarstw, zwany też systemem wiedeńskim, czyli jedno z kluczowych pojęć w historii stosunków międzynarodowych XIX wieku, był systemem opartym na współpracy najpotężniejszych państw europejskich. Jaki miał cel? – utrzymanie ładu i stabilności w Europie po burzliwym okresie wojen napoleońskich, zakończonych Kongresem Wiedeńskim (1814-1815). Jakie były podstawowe założenia koncertu mocarstw? – zachowanie status quo terytorialnego, czemu służyć miało unikanie gwałtownych zmian granic dzięki konsultacjom dyplomatycznym; legalizm, czyli poparcie monarchii uznawanych za prawowite; oraz współpraca między wielkimi mocarstwami, polegająca na koordynacji polityki zagranicznej, w celu unikania konfliktów.
System koncertu mocarstw opierał się na regularnych konferencjach dyplomatycznych i wzajemnych uzgodnieniach między Zjednoczonym Królestwem, Cesarstwem Austrii, Królestwem Prus, Imperium Rosyjskim i Francją (przywróconą do tego grona po 1818 roku). Była to pierwsza próba stworzenia systemu zbiorowego ładu europejskiego, opartego na współpracy wielkich mocarstw. Choć przez pewien czas skutecznie zapobiegał konfliktom, z czasem zaczął tracić na znaczeniu poprzez wzrost nacjonalizmów, coraz większą rywalizację między mocarstwami czy pojawienie się nowych państw (zjednoczenie Włoch w 1861 roku i Niemiec w roku 1871). Ostateczny kres koncertu mocarstw nastąpił wraz z wybuchem I wojny światowej w 1914 roku, kiedy rywalizacja mocarstw doprowadziła do globalnego konfliktu. Mimo to podejście do spraw międzynarodowych, charakterystyczne dla Koncertu Mocarstw, znalazło odzwierciedlenie w późniejszych organizacjach międzynarodowych, takich jak Liga Narodów, Organizacja Narodów Zjednoczonych, Grupa Siedmiu czy w innych wielostronnych szczytach i organizacjach. Koncert mocarstw był pierwszą próbą stworzenia systemu zbiorowego ładu europejskiego, opartego na współpracy.
Niestety zupełnie nie wiem jak idea współpracy między europejskimi mocarstwami w celu zapobieżenia konfliktom, ma się do obecnej sytuacji, w tym do wojny celnej Trumpa, napaści Putina na Ukrainę, rywalizacji na linii Chiny-USA itp. Przecież dzisiaj ci wielcy, Organizację Narodów Zjednoczonych i inne ponadnarodowe organizacje – które są jakby pochodnymi koncertu mocarstw – ważą sobie lekce, a zachowanie status quo terytorialnego kwitują subtelnym uśmiechem.
Im więcej się mówi – a na tym przecież polega praca wszystkich komentatorów i ekspertów – tym większe prawdopodobieństwo, że palnie się jakąś głupotę. Nie ma w tym nic złego. Gorzej, jak inni zaczynają tę głupotę powtarzać.