Roxy in the Box
„Moja sztuka mówi dużo o Neapolu, to jest przecież moje miasto. Uwielbiam Neapol przede wszystkim z góry, z lotu ptaka. Z góry Neapol wydaje się być perfekcyjnie zanurzony w swoim naturalnym pięknie, wszystko jest idealnie dopasowane. To sprawia, że najpierw masz ochotę przelecieć nad miastem, a następnie przebiec się wybraną alejką wprost do domu jakiejś starszej damy, żeby napić się kawy i posłuchać jej historii.
Do szału doprowadza mnie to, że poszczególne władze, które rządziły tym miastem, nigdy nie przygotowały projektu odnośnie estetyki. Wydaje mi się, że nie ma żadnej dyscypliny, żadnych ujednoliconych zasad odnośnie małej architektury ulicznej. Tutaj każdy może robić co chce. Na ulicach Neapolu spotkasz wszystko – od brzydkiego szyldu sklepowego, poprzez dzikie wysypiska śmieci na rogach, aż po piękny pałac z XVII wieku. Dotyczy to zarówno samego centrum, jak i przedmieść.
Gdybym mogła, zmieniłabym mentalność większości Neapolitańczyków. Chciałabym żyć w bardziej tolerancyjnym mieście, w mieście z większym szacunkiem dla innych. Upiększyłabym też ulicę, którą przemierzam każdego dnia.
Pytasz mnie o ulubione miejsce? Kocham wybrzeże. Cudowna linia morza zawsze łapie mnie za serce. Neapol to dobre miejsce do życia jeśli nie szukasz perfekcji. To miasto to doskonała szkoła cierpliwości, ale przede wszystkim jest to miejsce, w którym nigdy nie poczujesz się samotny ani opuszczony.
Masz rację, pizza jest obecna na takich moich pracach jak La Prima Comunione czy Eroe Per Un Giorno. Pizzeria jest ważnym miejscem dla tego miasta, miejscem, gdzie mogą wydarzyć się rozmaite rzeczy. Czy lubię pizzę? Kocham pizzę! Moja ulubiona to ta najprostsza – tylko oliwa, pomidory i bazylia.
Nie Radek, nie powiem Ci która pizzeria jest moją ulubioną, ponieważ mam zbyt wielu znajomych, którzy mają pizzerie. Mam poczucie, że zrobiłabym komuś krzywdę.
The Faces of Naples? To mój projekt, który składa się z wywiadów z wybranymi Neapolitańczykami na temat tego, jak doświadczyła ich pandemia. Filmy były transmitowane na pięciu dużych monitorach przy Teatrze Bellini, bez dźwięku. Oglądając czuło się, że ci ludzie mówią o czymś niezwykle osobistym. Było to swoiste ćwiczenie, polegające na współodczuwaniu bólu innych, na interpretowaniu cierpienia bez słów, bez dźwięku, bez głosu.
Czy pracuję nad czymś nowym? Jak zwykle pracuję nad różnymi projektami w tym samym czasie. Niektóre z nich odnoszą się do wspomnień – są formą upamiętnienia – inne osadzone są w teraźniejszości. Niedługo zobaczysz rezultaty.” – Roxy in the Box, Neapol, lipiec 2021